Okazały się fałszywe, o czym RCB poinformowało, choć dopiero po 20 godzinach. Wiele osób zdążyło więc stracić już czas na wycieczkę do urzędu. Niestety, taki jest problem z wykorzystywaniem do takich celów SMSów, w których nie ma żadnego sposobu na potwierdzenie tożsamości nadawcy wiadomości. Od dawna wiadomo, że korzystając z odpowiednich bramek SMS dostępnych w sieci każdy można w pole nadawcy wpisać cokolwiek. Sieci zaś jego zawartości nie weryfikują.
Nasz rząd powinien raczej we współpracy z producentami telefonów pracować na systemem stworzonym konkretnie do transmisji komunikatów alarmowych, tak jak ma to miejsce na zachodzie. Do sfałszowania takich komunikatów potrzeba już czegoś więcej niż bardziej rozbudowanej bramki SMS i listy numerów komórek odbiorców, co utrudnia wykorzystywanie systemu do niecnych celów.
Źródło: Tabletowo