Sonos Five to chyba jeden z najmocniejszych głośników tej firmy i następca głośników Sonos „Play:5”. Nie pokuszę się o porównanie, bo nie słyszałem nigdy jak gra poprzednik. Mimo, że już kilka głośników tej firmy przewinęło się przez moje ręce, za każdym razem jestem czymś nowym zaskoczony. Do tej pory głównie używałem głośników przenośnych jak Sonos Move, czy Sosnos Roam. Tym razem zmierzyłem się z głośnikami bynajmniej nie przenośnymi. Sonos Five to duży (203 × 364 × 154 mm) i ciężki (6,3 kg) głośnik. Wygląd i konstrukcja jest tożsama z tym, do czego przyzwyczaiła nas firma Sonos. Nie trudno pomylić ich z głośnikami innych producentów. Użyte materiały i jakość wykoannia jest jak zwykle na bardzo wysokim poziomie. Nawet sposób pakowania w pudełku, został dopracowany do perfekcji.
Jeżeli chodzi o wygląd to producent zdążył nas przyzwyczaić do pojemnościowych przycisków dotykowych - znajdujących się na górze urządzenia, służących do sterowania głośnością czy wyciszaniem mikrofonów, oraz przeskakiwaniem między utworami. Z tyłu zaś zostały umieszczone złącza, takie jak zasilanie, złącze Ethernet do podłączenia kabla sieciowego, AUX IN (Jack 3,5mm) oraz przycisk parowania.
Sercem głośnika jest czterordzeniowy procesor taktowany zegarem 1,3GHz oraz 500MB RAM i 500 MB pamięci flash, co zapewnia wystarczającą wydajność, aby zapewnić jak najlepszy dźwięk. Jeżeli zaś chodzi o dźwięk, to trzeba tu wspomnieć, że urządzenie posiada w sumie sześć głośników. Trzy z nich, to głośniki niskotonowe o długim skoku, które dzięki umieszczeniu w zamkniętej obudowie są pozbawione pogłosu i echa. Kolejne trzy to głośniki wysokotonowe. Dwa z nich, ustawione są pod odpowiednio dobranym dobranym kątem aby zapewnić brzmienie stereofoniczne. Trzeci głośnik wysokotonowy, umieszczony jest centralnie i służy do poprawy jakości wokalu. Całość jest napędzana sześcioma cyfrowymi wzmacniaczami impulsowymi dostrojonymi do architektury akustycznej głośnika.
Tyle teorii, która ładnie wygląda na papierze. Po tym co producent obiecuje w ulotkach, przyznam się, że miałem przed pierwszym odpaleniem wysokie oczekiwania, a jak wyszło o tym za chwilę.
Najpierw musimy przejść przez proces konfiguracji głośnika. Głośnik należy połączyć z naszą siecią. Można to zrobić albo za pośrednictwem kabla sieciowego, albo za pośrednictwem łącza bezprzewodowego Wi-Fi. Urządzenie wspiera standard bezprzewodowy 802.11 a/b/g/n w paśmie o częstotliwości 2,4 GHz i 5 GHz. Aby w ogóle zacząć należy uruchomić dedykowaną aplikację Sonos i po chwili aplikacja sama znajdzie głośnik gotowy do skonfigurowania. Dodawanie nowego głośnika do systemu Sonos jest bardzo proste i praktycznie ogranicza się do wciśnięcia przycisku parowania na urządzeniu (kiedy kreator o to poprosi) i wprowadzeniu hasła do sieci Wi-Fi (jeżeli nie podłączyliśmy po kablu).
Jeżeli posiadamy więcej niż jeden głośnik Five, kreator go znajdzie i zaproponuje połączenie głośników w parę Stereo. Wystarczy wtedy wskazać który głośnik jest lewym a który prawym i po chwili mamy gotowy nasz system. I na tym kroku mogłoby się zakończyć konfigurowanie, ale Sonos Five wspiera jeszcze technologię Trueplay.
Jest to funkcja, wyrównująca balans i precyzyjnie dostrajająca brzmienie głośnika do otoczenia. Po uruchomieniu kalibracji Trueplay, musimy się poruszać po pomieszczeniu z naszym smartfonem, którego mikrofon mierzy akustykę pomieszczenia w różnych miejscach i koryguje ustawienia brzmienia pod dane pomieszczenie. Na końcu możemy jeszcze skorzystać z korektora i włączyć podbicie basu, czy dostosować brzmienie tonów niskich i wysokich, do własnych upodobań.
Odtwarzać muzykę możemy za pośrednictwem aplikacji Sonos. Umożliwia ona zalogowanie się do serwisów streamingowych i odtwarzanie z nich muzyki, bezpośrednio z aplikacji Sonos. Mamy także dostęp do Sonos Radio, czyli do stacji radiowych streamujących swój program w sieci.
Przyznam się, że nigdy nie przypadła mi do gustu aplikacja Sonos, ponieważ dla posiadacza iPhone i korzystania z ekosystemu Apple, bardziej naturalnym jest skorzystanie z dobrodziejstw jakie niesie ze sobą wsparcie dla Apple AirPlay 2 i odtwarzanie muzyki, korzystając właśnie z tej technologii, bezpośrednio z urządzeń Apple. Niestety Użytkownicy Androida są skazany wyłącznie na aplikację Sonos.
Producent nie zapomniał też o np. posiadaczach np. gramofonów czy innych analogowych źródeł dźwięku i dzięki wbudowanym w głośniki wejściom AUX, możemy ów sprzęt podłączyć. Przed rozpoczęciem odtwarzania warto jeszcze wspomnieć o tym, że głośniki możemy wstawić w pionie, bądź poziomie. Ustawienie będzie zależało od tego, czy posiadamy jeden głośnik czy dwa działające w parze. W przypadku pojedynczego głośnika właściwym ustawieniem jest poziome, ponieważ ustawiony poziomo Five automatycznie rozdziela kanały lewy i prawy, zapewniając brzmienie stereofoniczne. W przypadku pary, działają każdy jako oddzielny kanał monofoniczny i należy je umieścić pionowo, aby zapewnić bardziej szczegółowy podział stereofoniczny i szerszą scenę dźwiękową.
Przyznam się, że na początku zrobiłem błąd, bo chcąc szybko zobaczyć, jak grają rzuciłem je na ziemię poziomo, pominąłem kalibrację Trueplay i… byłem zawiedziony, bo były głośne, ale brakowało im czegoś.
Dopiero na drugi dzień zgodnie ze sztuką je poustawiałem we właściwych miejscach, zrobiłem kalibrację i doznałem opadu szczęki.
Sonosy znam od jakiegoś czasu i różne modele grały dobrze - niektóre lepiej, niektóre gorzej. W tym przypadku czuć i słychać, że Sonos Five, został stworzony do tego, aby go słuchać. Bardzo czysty dźwięk oraz jakość wysokich i niskich tonów, idealnie trafiła w to, jak lubię słuchać muzyki. Zaskoczyło mnie jak wyraźnie w wielu utworach było słychać wokal oraz można było zauważyć niuanse muzyczne, których się wcześniej nie dostrzegało. Nie jestem audiofilem i opieram się tylko na swoich subiektywnych odczuciach, ale miałem sporo różnych głośników i kolumn w użyciu, więc mam porównanie do innego sprzętu. Nie wiem, czy to konstrukcja, czy Trueplay robi robotę, ale efekt końcowy jest naprawdę bardzo zadowalający. Do tego stopnia, że przez okres testów korzystałem wyłącznie z Sonosów i ciężko mi było się przyzwyczaić do dużych kolumn, które mimo, iż są też wysokiej klasy i grają naprawdę dobrze, to jednak dźwięk z Sosnos Five miał coś więcej.
Głośniki Sonos Five są dość duże i lubią grać głośno. W przeciwieństwie do mniejszych swoich braci, lepiej brzmią jak grają głośniej. Przy cichszym słuchaniu czuć, że się męczą, że chciałyby dać z siebie więcej, co nie znaczy, że grają źle. Grają dobrze, ale dopiero tak od 40% głośności pokazują co potrafią. Spotkałem się z zarzutem, że są to głośniki do dużych pomieszczeń. Ja testowałem je w salonie o powierzchni ok. 25m2 i muszę przyznać, że były wystarczające, ale nie pogniewałbym się, gdyby były większe i mocniejsze. Tak, że śmiało polecam je także i do mniejszych pomieszczeń.
Sonos Five są idealnymi głośnikami odsłuchowymi. Same, nie bardzo się sprawdzą jako kino domowe czy sprzęt do telewizora, ale jako jeden z elementów systemu przestrzennego Sonos – jak najbardziej.
Zostały stworzone z myślą o muzyce i w tej dziedzinie sprawdzają się najlepiej. Śmiało mogą rzucić wyzwanie wysokiej klasy sprzętowi muzycznemu. Nie należą do najtańszych, bo po ostatnich podwyżkach koszt jednego głośnika to 2799 zł. Mało to nie jest tym bardziej jakby się chciało nabyć dwa, ale uważam, że warte są swojej ceny. Na początek można śmiało zainwestować w jeden głośnik i po jakimś czasie dokupić drugi. Pomimo tego, że dwa głośniki grają rewelacyjnie, to jeden jako głośnik stereo idealnie sprawdzi się w mniejszych pomieszczeniach, oraz kiedy nie mamy warunków na ustawienie dwóch głośników.
Zalety:
- Jakość wykonania
- Jakość dźwięku
- Air Play 2
- Ekosystem Sonos
- Trueplay
- Możliwość parowania do pracy Stereo
Wady:
- Wysoka Cena