Być może słyszeliście o firmie Tile, która produkuje breloczki Bluetooth do śledzenia przedmiotów (np. portfela, kluczy, etc.). Była jednym z popularniejszych producentem urządzeń tego typu, póki za ten rynek nie wzięli się giganci jak Apple czy Samsung.
W zeszłym roku Mozilla uruchomiła usługę Private Relay, która pozwalała tworzyć jednorazowe adresy email (cała poczta wysłana na nie jest przekazywana na nasz właściwy adres), dzięki którym możemy uniknąć ujawniania tego właściwego i tym samym minimalizować ilość otrzymywanego na niego spamu.
Strona zbierająca w jednym miejscu całą naszą rejestrowaną aktywność w usługach Google (jak hasła wyszukiwania) do tej pory była automatycznie dostępna jeśli tylko byliśmy gdzieś zalogowani na nasze konto Google.
W ostatnich dniach lutego informowaliśmy o rozpoczęciu procesu stopniowego włączania szyfrowanego wariantu protokołu DNS (DNS-over-HTTPS) w Firefoksie. Kilka dni temu zaś podobny proces rozpoczęło Google wraz z udostępnieniem przeglądarki Chrome w wersji 83.
W jednej z kolejnych transz nowych ograniczeń mających pomóc walczyć z epidemią koronawirusa, rząd postanowił wprowadzić obowiązek korzystania z przygotowanej naprędce aplikacji "Kwarantanna domowa" dla Androida oraz iOS. Ma ona odciążyć służby mundurowe w pilnowaniu osób mających przebywać w izolacji.
Od niedawna coraz większy nacisk kładzie się na szyfrowanie zapytań do serwerów DNS. Dlaczego? Ponieważ pozwalają ona łatwo ustalić dostawcy naszego łącza (czy podsłuchującym nasz ruch) jakie witryny odwiedzamy. Zarówno Google jak i Mozilla zaczęły pracować nad implementacją szyfrowania tych zapytań w swoich przeglądarkach.
Od kilku już lat kładzie się coraz większy nacisk na ochronę naszych danych w sieci i nie rozdawanie ich byle komu. Tymczasem historia odwiedzanych przez nas domen internetowych (w postaci zapytań DNS tłumaczących je na adresy IP) była przesyłana nieszyfrowanym tekstem.
Revolut niedawno rozesłał do swoich użytkowników maile informujących o zmianach w polityce prywatności. Mianowicie rozpoczęciu dzieleniu się danymi użytkowników z innymi firmami w celu korzystania z ukierunkowanego marketingu oraz oceny ich zdolności kredytowej.
Jakiś czas temu Google zapowiedziało plany udostępnienia swoim użytkownikom opcji automatycznego kasowania części gromadzonych przez siebie danych (np. o używanych aplikacjach czy historii lokalizacji), nie podano jednak konkretnego terminu wdrożenia.
Do tej pory, jeśli komuś przeszkadzało zbieranie danych o nim przez Google takich jak historia wyszukiwań czy lokalizacji, miał do wyboru jedną opcję - całkowicie je wyłączyć. To jednak skutkowało niedostępnością niektórych usług zależnych od kolekcjonowania tych informacji.