Firma z Mountain View ewidentnie ma problem ze swoim systemem dla urządzeń ubieralnych. Ledwo rok temu całkowicie przeprojektowała jego interfejs w wersji 2.0, co spotkało się z niezadowoleniem części użytkowników. Kilka dni temu ogłoszono kolejne zmiany.
Gdy Ministerstwo Cyfryzacji ogłaszało projekt mDokumentów, jednym z głównych założeń była autoryzacja obywatela poprzez SMSy. Aplikacje mobilne dla smartfonów miały powstać w drugiej kolejności, co spotkało się z krytyką branży. W mijającym tygodniu ostatecznie jednak ten pierwszy pomysł w końcu zarzucono.
Posiadacze zegarków Apple, podobnie jak właściciele smartwatchy z Wear OS, mogli od dosyć dawna potwierdzać przynajmniej część logowań na konta Microsoftu wprost z powiadomień aplikacji Microsoft Authenticator na zegarku. Jednak nie wszystkie.
Mobilną autoryzację oferuje juz wiele banków w naszym kraju (między innymi mBank, ING czy TMUB czy Getin). Teraz do tego grona w końcu dołączył BZ WBK, który zapowiadał ten krok od jakiegoś czasu. W tym wydaniu mobilną autoryzację nazwano "mobilnym podpisem".
Podobnie jak Netflix, Amazon także zdecydował się uruchomić swoją usługę VOD w wielu krajach jednocześnie mimo braku tłumaczeń materiałów czy interfejsu na języki danych krajów. Dopiero nieco ponad rok po starcie tej usługi w naszym kraju, doczekaliśmy się tłumaczenia interfejsu na nasz ojczysty język.
Niemal w momencie startu sprzedaży Mi Banda 3 przez chińskie sklepy, w sieci pojawiły się jak zainstalować na opasce oprogramowanie z interfejsem przetłumaczonym na różne języki, w tym również polski. Były to jednak nie oficjalne metody. Z czasem dołączyły do nich wersje beta programu dla Androida, które zawierały już tłumaczenia od Xiaomi.
W połowie czerwca Google udało się ustalić pewien minimalny pułap wymagań dla wsparcia aplikacji linuksowych w systemie Chrome OS. Przy okazji opublikowano też opublikowano też częściową listę urządzeń, które się nie załapały. Niestety, okazuje się, że ostatecznie wymagania poszły nieco w górę.
Niemal od początku istnienia Android TV, Google oferuje aplikację dla urządzeń z iOS i Androidem, która może je zamienić w pilot do naszego telewizora. Niestety, nie jest ona zbyt rozbudowana i jedyną jej zaletą w stosunku do zwykłego pilota jest opcja wpisywania tekstu klawiaturą ekranową telefonu.
Android jest w wielu wypadkach przeciwieństwiem iOS, choć ostatnio w kolejnych aspektach upodabnia do systemu Apple (głównie jeśli chodzi o kolejne ograniczenia dla deweloperów). Kilka dni temu firma z Mountain View ogłosiła kolejny krok w tym kierunku.
Jeśli wśród nielicznej grupy osób będących właścicielami smartfonów z dostępną aktualizacją do Androida 9, a jednocześnie macie smart zegarek z logo Samsunga, to zapewne już wiedzie, że aplikacja do zarządzania nim pod nowym Androidem się wysypywała.