Microsoft ogłosił, że będzie pobierać 30 $ (około 120 zł bez VATu) od użytkowników indywidualnych za dodatkowy rok aktualizacji zabezpieczeń dla systemu Windows 10. Wsparcie dla Windows 10 zakończy się 14 października 2025 roku, ale konsumenci będą mogli zakupić jeden rok rozszerzonych aktualizacji zabezpieczeń (ESU).
W czerwcu tego roku Microsoft zapowiedział wyłączenie Cortany w systemie Windows 10 oraz 11. Od tamtej pory jednak niewiele się w tym temacie działo. Aż do teraz. Wirtualna asystentka przestała bowiem już działać w testowych kompilacjach Windowsa 11.
Kilka lat temu Microsoft jako pierwszy zdecydował się opuścić wyścig wirtualnych asystentów i wyłączył Cortanę dla Androida oraz iOS. Asystentka pozostawała dostępna jedynie na komputerach z systemem Windows 10 i 11 w Stanach Zjednoczonych.
Do tej pory, mimo premiery Windowsa 11, Microsoft nadal w teorii równolegle rozwijał także Windowsa 10 i udostępniał dla tego systemu aktualizacje dodające nowe funkcje. Aczkolwiek od premiery Windowsa 11 były to raczej drobnostki i to głównie dla firm, a nie indywidualnych użytkowników.
Mimo, że Valve skupia się przede wszystkim na rozwoju własnego systemu Steam OS (bazującego na dystrybucji Linuksa o nazwie Arch) i nadal nie oferuje oficjalnego wsparcia dla dual boota Windowsa na urządzeniu (choć nieoficjalne rozwiązania oczywiście istnieją), to i tak co jakiś czas udostępnia sterowniki dla okienek.
Gdy Apple pokazało pierwsze komputery Mac z procesorami ARM własnej produkcji, wielu zastanawiało się jak będzie wyglądać kwestia uruchamiania na nich systemu Windows. Co prawda nie jest on już tak potrzebny jak kiedyś (gdy wiele chociażby rządowych serwisów działało tylko w Internet Explorerze), ale nadal część aplikacji jest dostępna tylko dla okienek.
Gdy w czerwcu Gigant z Redmond zapowiadał Windowsa 11, obiecywał, że nowy klient Microsoft Store z tego systemu trafi również do “dziesiątki”. Kilka tygodni temu udostępniono go testerom pozostającym na Windows 10.
Od jakiegoś czasu było wiadomo, że Microsoft pracuje nad zaoferowaniem usługi komputera w chmurze działającego pod kontrolą tradycyjnego Windowsa. Oczywiście takie rozwiązania były dostępne już wcześniej, nawet od samego Microsoftu w ramach platformy Azure, ale zazwyczaj nie były tak proste w konfiguracji i wymagały zaopatrzenia się osobno w licencję na Windowsa.
Kilka lat temu Microsoft próbując rozwiązać problem z brakiem aplikacji dla mobilnych okienek, pracował nad umożliwieniem uruchamiania w systemie programów pisanych z myślą o Androidzie czy iOS z lekkimi modyfikacjami. Ostatecznie jednak projekt porzucono.
Od kilku już lat kładzie się coraz większy nacisk na ochronę naszych danych w sieci i nie rozdawanie ich byle komu. Tymczasem historia odwiedzanych przez nas domen internetowych (w postaci zapytań DNS tłumaczących je na adresy IP) była przesyłana nieszyfrowanym tekstem.