Już dość dawno temu Twitter wprowadził subskrypcję Blue dającą płacącym użytkownikom więcej opcji w serwisie, ale do tej pory nie była ona dostępna nad Wisłą. Ponieważ jednak nowy właściciel Twittera desperacko szuka nowych źródeł pieniędzy, rozszerzenie dostępności było kwestią czasu.
Funkcja ograniczania widoczności wybranych wpisów na Twitterze nie jest jedyną nowością wprowadzoną w minionym tygodniu przez ten serwis społecznościowy. W końcu wprowadził on także możliwość edytowania opublikowanych tweetów.
Przez lata Twitter oferował tylko zero-jedynkową opcję prywatności dla publikowanych przez nas wpisów - albo wszystkie są publiczne, albo prywatne. Nic pośrodku, jak chociażby od jakiegoś czasu Instagram (gdzie mamy dodatkowy poziom “Bliscy znajomi”.
Tytułowa sieć społecznościowa obsługuje funkcję streamingu wideo na żywo już od jakiegoś czasu, ale do tej pory można z niej było korzystać tylko poprzez oficjalne aplikacje mobilne. Nie dało się więc nadawać ze swojego komputera.
Jakiś czas temu Elon Musk (założyciel Tesli czy SpaceX) ogłosił, że chce kupić Twittera za 44 miliardy dolarów. Twierdził, że chce to zrobić w celu obrony wolności słowa w sieci. W tym tygodniu jednak ogłosił, ze wycofuje się z zakupu.
W tym tygodniu Meta opublikowała swoje wyniki i mocno wystraszyła nimi inwestorów. Otóż Facebook zaliczył pierwszy w historii kwartalny spadek średniej liczby dziennych użytkowników. Już wcześniej było widać zły zwiastun, ponieważ liczba ta od jakiegoś czasu była zasadniczo płaska.
Tytułowa sieć społecznościowa przez lata w swoich oficjalnych aplikacjach oferowała dodawanie zdjęć jedynie z poziomu urządzeń mobilnych. Tłumaczone to było chęcią ograniczenia publikacji zdjęć robionych profesjonalnymi aparatami zamiast tymi wbudowanymi w smartfony.
Popularna sieć społecznościowa do dzielenia się zdjęciami, czyli Instagram, do tej pory pozwala dodawać do serwisu zdjęcia jedynie z urządzeń mobilnych. Kiedyś tłumaczono to chęcią powstrzymania użytkowników przed publikowaniem zdjęć z profesjonalnych aparatów (i tak to robią).
W ciągu ostatnich kilku lat Twitter wprowadził szereg nieprzyjaznych dla użytkowników zmian (np. ograniczanie dostępu do API twórcom nieoficjalnych klientów serwisu), aby jak najwięcej z nich używało wersji webowej lub oficjalnych aplikacji. Dlaczego? Bo tam są reklamy.
Stosunkowo niedługo po rozpoczęciu sprzedaży pierwszego Apple TV ze sklepem z aplikacjami, Twitter udostępnił swojego klienta dla tvOS. Co prawda służy ona głównie do oglądania wideo, Vine'ów oraz relacji z Pericope, a nie przeglądania tweetów, więc nazwa może trochę mylić.