Tydzień temu pisaliśmy o zawieszeniu działania kart Curve ze względu na zawieszenie przez brytyjski nadzór licencji firmie Wirecard, która obsługiwała transakcje kart Curve. Twórcy prosili wówczas o danie im kilku dni na migrację na własne rozwiązanie (która i tak była planowana na koniec czerwca).
Po Apple czy Google, także Samsung zapragnął oferować własną kartę płatniczą. Koreański producent jednak zamiast wynajdywać koło na nowo, podszedł do sprawy zdroworozsądkowo i zdecydował się na współpracę z Curve, który pozwala do swojej karty podpinać posiadane już plastiki.
Do większości aplikacji mobilnych od banków można już logować się przy pomocy biometrii, podobnie potwierdzać operacje przy korzystaniu z mobilnej autoryzacji. Nadal jednak w wielu bankach nie można w ten sposób potwierdzać transakcji kartowych zabezpieczonych przez 3D Secure.
Jeśli śledzicie media ekonomiczne być może wiecie, że niedawno wybuchła afera w związku z brakującymi pieniędzmi w kasie firmy Wirecard zajmującej się między innymi procesowaniem płatności kartowych. Z jej usług korzystał między innymi startup Curve, choć wraz z końcem czerwca miał zacząć zajmować się tym samodzielnie.
Po łączeniu wielu kart płatniczych w jedną, Curve kilka dni temu ogłosił plany wejścia na rynek pożyczkowy. Precyzując fintech chce oferować swoim użytkownikom możliwość rozłożenia dowolnej transakcji na raty we współpracy z partnerami.
Tytułowa usługa jest najbliższym odpowiednikiem Revoluta jaki możemy znaleźć wśród polskich firm. Oferuje konta walutowe oraz kartę płatniczą (od jakiegoś czasu jedną dla wszystkich walut) bez konieczności zakładania konta w banku.
Coraz więcej firm pragnie oferować swoje portfele cyfrowe. Po Apple, Google czy producentach smart zegarków takie zachcianki zaczęli mieć również producenci telefonów (szczególnie ci z Azji), a teraz nawet poszczególne sklepy.
Ponad rok temu byliśmy świadkami małej "dramy" na rynku stacji benzynowych. Pojawił się bowiem startup JustDrive, który chciał umożliwić tankowanie bez wychodzenia z samochodu (płaciło się w jego aplikacji) we współpracy z Orlenem.
Od lat klienci mBanku mogli wyrabiać tzw. eKartę, czyli specjalną kartę do płatności internetowych oddzieloną od głównego rachunku (trzeba było ją doładować określoną kwotą przed dokonaniem płatności). Do tej pory jednak bank wydawał ją cały czas w fizycznej formie.
W zeszłym roku Apple wprowadziło na rynek własną kartę kredytową (firma z Cupertino obsługuje część technologiczną, zaś za finansową odpowiada Goldman Sachs) zintegrowaną z iOS. Wygląda na to, że Google pozazdrościło.