W pudełku, poza samym zegarkiem, znajdziemy magnetyczną podstawkę do ładowania (samej ładowarki niestety już nie, więc Vivoactive będzie musiał ją współdzielić z innym urządzeniem) oraz instrukcje i warunki gwarancji. Dodatkowo do testów otrzymaliśmy sprzedawany osobno pasek z czujnikiem do pomiaru tętna, zapakowany w podobne pudełko co sam zegarek, tyle że czarne.
Jak prezentuje się specyfikacja Garmina Vivoactive? Producent w nasze ręce oddaje urządzenie z kolorowym prostokątnym ekranem dotykowym LCD, o rozdzielczości 205×148 pikseli, wbudowanym GPS-em oraz szeregiem czujników pozwalających monitorować naszą aktywność. Jest też wodoodporny przy zanurzeniu na głębokość do 50 metrów, więc żaden basen nie powinien stanowić wyzwania dla zegarka Garmina.
Co ważne, wyświetlacz jest świetnie widoczny w pełnym słońcu. Przy słabszym oświetleniu trzeba już jednak za każdym razem włączać podświetlenie (przyciskiem zasilania), można również ustawić automatyczną aktywację. Zegarek obsługuje też podłączanie dodatkowych akcesoriów przez ANT+, pozwalających monitorować dodatkowe parametry, np. dokładną prędkość podczas jazdy rowerem (zamiast obliczania przybliżonej na bazie danych z systemu GPS) czy nasze tętno podczas ćwiczeń. Lista akcesoriów dostępna na stronie ANT+
Po uruchomieniu zegarka od razu na ekranie wyświetla się informacja z adresem strony, na której można znaleźć odnośniki do aplikacji Garmin Connect dla różnych platform (dostępna jest dla Androida oraz iOS), służącej do zarządzania urządzeniami ubieralnymi tego producenta. Niestety, na samym początku wywiera ona złe wrażenie - przede wszystkim nie da się w niej przestawić jednostek na metryczne, przy ustawianiu profilu musimy więc sobie przeliczać nasze dane na jednostki imperialne (na szczęście na samym zegarku jest to możliwe w ustawieniach).
Poza tym, przesyłanie plików z aktualizacją systemu jest przerywane wraz z wygaszeniem się ekranu i po jego wybudzeniu zaczyna się od nowa. Jest to strasznie irytujące, zwłaszcza że trwa to kilkanaście minut. Trzeba więc pilnować telefonu i co chwilę dotykać ekranu by się nie wygasił lub zmienić w ustawieniach systemowych czas oczekiwania na uśpienie na 30 minut.
Nie licząc tych początkowych trudności, możliwości programu stoją na przyzwoitym poziomie - można wygodnie przeglądać dane historyczne (również dla pojedynczych dni), porównywać swoje wyniki ze znajomymi (niestety nie ma żadnych trybów rywalizacji, które są oferowane przez alternatywne aplikacje) i oczywiście synchronizować je z chmurą Garmina, by później przeglądać je w przeglądarce internetowej na komputerze.
W aplikacji można (po synchronizacji z zegarkiem oczywiście) wyświetlać mapę czy wykresy obrazujące zebrane dane. Niestety, nie da się udostępnić aktywności na portalach społecznościowych blokując jednocześnie dostęp do mapy z trasą (jest to możliwe w aplikacjach typu Runtastic, Endomondo, etc.) - by to zrobić, konieczne jest upublicznienie całej aktywności, nie da się zablokować jedynie wybranych elementów.
Na koniec warto jeszcze wspomnieć o tym, że ekran główny programu jest konfigurowalny, a dokładniej pozwala ukrywać nieużywane elementy oraz zmieniać kolejność tych widocznych. Dzięki temu nie marnuje się miejsce na wyświetlanie nieinteresujących nas informacji (np. na dane o golfie gdy w niego nie gramy).
Wracając do samego zegarka i jego systemu, trzeba przyznać, że jest dosyć prosty - świeżo po skonfigurowaniu mamy tak naprawdę trzy podstawowe ekrany - tarczę zegara podzieloną na kilka paneli z dodatkowymi danymi o naszych postępach, listę aplikacji (otwieraną przyciskiem akcji) oraz ustawienia systemowe.
Lista aplikacji to na początku tak naprawę jedynie lista aktywności, które można śledzić za pomocą zegarka. Nic jednak nie stoi na przeszkodzie aby rozbudować ją chociażby o kalkulator czy program pozwalający na mierzenie tętna w dowolnej chwili (jeśli mamy dodatkowy czujnik). Podobnie można doinstalowywać również tarcze zegara, które często zawierają wiele dodatkowych informacji, w porównaniu z tymi dołączonymi przez producenta.
Katalog obu typów aplikacji jest dostępny w programie dla Androida lub iOS. Niestety sprowadza się on zasadniczo do podziału na programy i tarcze zegara (bez dodatkowych kategorii), więc jesteśmy skazani na żmudne przeglądanie stronicowanej listy. Sama oferta też nie jest tak rozbudowana jak w wypadku zegarków z systemami Android Wear czy watchOS. To czego brakuje, to przede wszystkim aplikacje współpracujące z oprogramowaniem na telefonie, jak klienty poczty elektronicznej, komunikatory, etc.
Aplikacje do monitorowania naszej aktywności mają podobną konstrukcję - składają się z kilku ekranów po trzy wiersze z danymi, które na bieżąco wyświetlają rejestrowane dane. przełączamy się między nimi zwyczajnie przesuwając palcem w górę lub w dół (jest to jednak pojedynczy gest, a nie płynne przewijanie wraz z ruchem palca). Niestety z ich poziomu nie można w żaden sposób zobaczyć aktualnej godziny (bez przerywania rejestrowania aktywności).
Ciekawym dodatkiem jest bardzo prosta nawigacja GPS wbudowana w aplikacje do zapisywania danych o naszej aktywności - gdy zechcemy wrócić do punktu startowego, wystarczy wybrać z menu odpowiednią opcję i na ekranie wyświetlona zostanie ikonka imitująca kompas, która będzie wskazywała nam kierunek do miejsca, w którym zaczęliśmy trening.
Jeśli zaś chodzi o monitorowanie snu, to duży minus należy się za konieczność ręcznej aktywacji i dezaktywacji tego trybu. Jeśli MiBand za 13 $ potrafi to robić automatycznie z całkiem niezłą dokładnością, tym bardziej powinien to obsługiwać dużo droższy sprzęt. Plusa można natomiast przyznać za zapisywanie nie tylko danych o fazach snu, ale także naszej ruchliwości w nocy.
Zostaje jeszcze kwestia powiadomień - ich obsługa jest niestety bardzo podstawowa. Wyświetlana jest treść notyfikacji, nazwa programu i jedna z kilku predefiniowanych ikon (w ustawieniach aplikacji na telefonie można wybrać jedną z nich poprzez przypisanie do odpowiedniej grupy). Jedyne co można zrobić, to usunąć powiadomienie (jest także usuwane na telefonie) i to wszystko. Nie ma żadnych akcji, nie da się wysłać jednej z predefiniowanych odpowiedzi na SMSa, itd.
Jeśli zaś chodzi o wady oprogramowania - poza wspomnianym już brakiem możliwości zmiany jednostek w aplikacji dla Androida i wyświetlenia aktualnej godziny w trakcie rejestrowania ćwiczeń czy koniecznością ręcznej aktywacji i dezaktywacji monitorowania snu - przeszkadza również średniej jakości tłumaczenie systemu Vivoactive (np. “Steps” przy śledzeniu spacerów przetłumaczono jako “Etapy” zamiast “Kroki”).
Na sam koniec recenzji zostawiłem kwestię baterii - za nią należą się Garminowi oklaski. Jeśli nie korzystamy zbyt często z rejestrowania aktywności wraz z danymi GPS, zegarek według producenta jest w stanie wytrzymać nawet do trzech tygodni na jednym ładowaniu i według moich testów to prawda. Z kolei z aktywnym GPS-em Vivoactive będzie w stanie działać bez przerwy 10 godzin, co też jest niezłym wynikiem jak na urządzenie tych rozmiarów.
Podsumowując, Garmin Vivoactive jest świetnym urządzeniem dla sportowców (i na tle Apple Watcha czy najnowszych zegarków z Android Wear stosunkowo niedrogim, bo jego cena oscyluje wokół 950 zł), ponieważ oferuje dosyć rozbudowane możliwości monitorowania różnych ćwiczeń (a po wyposażeniu się we wszelkie dodatkowe czujniki zyskać można naprawdę dokładne dane). Jest też odporny na zanurzenie w wodze na głębokość aż 50 metrów. Gorzej sytuacja wygląda w wypadku osób, którym bardziej zależy na inteligentnym zegarku niż narzędziu do dokładnego pomiaru danych dotyczących aktywności fizycznej. Tu Garmin wypada niestety słabo - aplikacji typu komunikator czy lista rzeczy do zrobienia (synchronizująca się z chmurą) nie znajdziemy, z powiadomieniami również niewiele można zrobić.
Zalety:
Świetnie widoczny w pełnym słońcu ekran
Spore możliwości rejestrowania aktywności
Wbudowany GPS
Wodoodporność na głębokości do 50 metrów
Świetna bateria
Wady:
Uboga obsługa powiadomień
Niezbyt rozbudowane aplikacje firm trzecich
Ręczne monitorowanie snu
Brak możliwości sprawdzenia godziny w trakcie rejestrowania ćwiczeń