Było widać, że amerykańska firma szła po linii najmniejszego oporu i nie próbowała nawet dorównać, o pobiciu nie wspominając, aplikacji potentatów takich jak Netflix. Niektórzy liczyli na to, że start usługi HBO Max sprawi, że amerykańska firma w końcu potraktuje swoje VOD poważnie.
Z jednej strony firma w końcu dodała do usługi materiały w rozdzielczości 4K oraz wykorzystujące technologię HDR, ale nadal jest ich dużo mniej niż u konkurencji. Same aplikacje też nie poprawiły się znacząco. Owszem, mają w końcu chociażby obsługę profili, ale nadal brakuje im wielu innych opcji znanych z konkurencji.
Nie ma chociażby informacji o nadchodzących produkcjach, dopiero zaczęto też dodawać opcję pomijania intra w serialach, więc większość z nich jeszcze jej nie ma.
Jakość aplikacji też nie poprawiła się znacząco - głośno na jej wydajność narzekali między innymi posiadacze Apple TV. Kilka dni temu HBO zaczęło udostępniać jej aktualizację, która ma rzekomo te problemy naprawić (podobno program został w dużym stopniu przepisany “pod maską”).
Przedstawiciele koncernu otwarcie przyznali, że do tej pory klient HBO Max dla Apple TV był zasadniczo tą samą aplikacją co HBO Go czy HBO Now, tylko z innym wyglądem oraz katalogiem. Dopiero teraz ma to ulec zmianie. Nowa wersja powinna trafić do wszystkich użytkowników najdalej za dwa tygodnie.
Źródło: TechCrunch