Jednym z zarzutów wobec Pixel Watcha było wykorzystanie własnego mechanizmu mocowania pasków, co uniemożliwiało stosowanie tych standardowych i wymuszało kupowanie drogich pasków od Google. Szczególnie, że było wiadomo, iż Pixel Watch raczej nie zbliży się nawet do popularności Apple Watcha by wytworzyć rynek alternatyw wobec pasków od Google.
Choć nie jest to proste - wymaga bowiem rozerwania kabla USB by domowymi metodami stworzyć “wtyczkę” do zegarka (odpowiednie piny są w jednej ze szczelin do montażu pasków). Kiedy już mamy taki kabel, reszta procesu jest już standardowa.
Jak można było przewidzieć, niedługo po rozpoczęciu sprzedaży zegarka Pixel Watch, plik APK z jego preinstalowanymi tarczami zegara od Google pojawił się w sieci i działa bez większych problemów na innych zegarkach z Wear OS 3.x (posiadacze starszych modeli muszą obejść się smakiem).
Po wielu wyciekach i latach oczekiwań fanów Google, firma w końcu oficjalnie zaprezentowała swój własny zegarek z systemem Wear OS. Niestety, jak sugerowały niektóre plotki, cierpi on na podobne choroby, co telefony Pixel sprzed paru lat.
Po licznych wyciekach i plotkach Google podczas prezentacji na tegorocznym Google I/O pokazało Pixel Watcha. Nadal nie podano jego specyfikacji i ograniczono się głównie do ogłoszenia premiery jesienią oraz pokazania kilku nowości w oprogramowaniu.
Wzorem niefrasobliwego pracownika Apple, który lata temu zostawił w barze prototyp iPhone’a 4 ujawniając w ten sposób zupełnie nowy wygląd smartfona, tak tym razem pracownik Google zostawił prototyp Pixel Watcha w restauracji.