Tak było chociażby z subskrypcjami i dodatkowymi opłatami za odblokowywanie i tak już obecnych funkcji. Najszerzej pomysł ten wdrożyła chyba Tesla, montując w swoich autach zawsze najmocniejsze komponenty, ale ograniczając je oprogramowaniem (np. maksymalny zasięg na pełnym ładowaniu) jeśli nie zapłaciło się za wyższy model.
Szybko podchwyciły to inne firmy, znane stało się tu chociażby BMW, które zaczęło montować podgrzewane siedzenia we wszystkich autach, ale wymagało subskrypcji by je aktywować. To oczywiście wywołało sprzeciw klientów, którzy woleli jednorazowo zapłacić nieoficjalnemu serwisowi za złamanie DRMa niż opłacać regularną subskrypcję.
Sprzeciw klientów tym razem przyniósł oczekiwany skutek - firma zrezygnowała z subskrypcji w wypadku elementów sprzętowych (będą tylko do kupienia za jednorazową opłatę) i ograniczyła je tylko do funkcji wbudowanego oprogramowania jak wspomaganie kierowcy czy cyfrowy asystent.
Źródło: The Drive