Przede wszystkim dlatego, że o ile możemy ładować bez kabli, to i tak musimy położyć urządzenie na specjalnej podstawce, poduszce czy też szafce (można je kupić między innymi w Ikei). Trwają jednak prace nad bezprzewodowym ładowaniem na na odległość i pewien startup z Ukrainy o nazwie XE ogłosił, że udało mu się opracować działający prototyp.
Jak można przeczytać na łamach portalu Ars Technica, pomysł polega na wykorzystaniu podobnej techniki, co ta stosowana w pierwszych odbiornikach radiowych (wykorzystujących detektor kryształkowy), które nie wymagały osobnego źródła zasilania.
Jak to działa? Umieszczamy w pokoju nadajnik, zakładamy na smartfona specjalną obudowę z wbudowaną anteną (zapewne przy współpracy z producentami dałoby się ją wbudować bezpośrednio w urządzenie) i gotowe - póki będziemy w tym pomieszczeniu, nasz telefon będzie się ładował. Jeden taki nadajnik jest w stanie ładować jednocześnie do czterech urządzeń.
XE chce na początku oferować obudowy jedynie dla iPhone’a 6 i 6S, ale docelowo startup chce udzielać licencji na swój pomysł innym firmom. Jeśli zaś chodzi o cenę, to obecnie XE chciałoby się zmieścić w 140 £ (około 816 zł) / 200 $ (około 788 zł) za stację w komplecie z jedną obudową.